
Obserwując to całe poruszenie przypomniało mi się jak sam zaczynałem tam pracować - moje podanie, pierwsze rozmowy z szefem, a potem z moderatorami i z korektorem. Przypomniało mi się wtedy jaki miałem zapał i jak bardzo cieszyłem się z dołączenia do ekipy. Otworzyłem listę brakujących recenzji, wybrałem sobie całą masę tytułów, które pamiętałem na tyle dobrze by coś więcej o nich napisać i zabrałem się do pracy. Przez kilka następnych dni wrzucałem do korekty po dwie-trzy prace, po czym lekko przystopowałem by sprawdzić jak te wypociny zostaną przez resztę odebrane. Na pisaniu spędzałem kilka godzin dziennie i sądziłem, że mógłbym utrzymać to tempo gdyby była taka potrzeba. Okazało się jednak, że dział korekty nie wyrabia i nie nadąża za mną. Następnie spostrzegłem, że poza jednym wpisem sprzed kilku tygodni, w dziale korekty leżą tylko moje prace. Zastanowiło mnie to mocno - w końcu recenzentów była co najmniej piątka, nie licząc wsparcia użytkowników, którzy też czasem poratowali nas jakimś lepszym bądź gorszym tekstem. Okazało się, że moje wyobrażenie co do pracy na stronie zupełnie różniło się od rzeczywistości. Część recenzentów wysyłała jeden bądź dwa teksty na miesiąc, czasem robiąc kilkumiesięczne przerwy. Korekta też zazwyczaj szła ślamazarnie bo na wprowadzenie poprawek przez autorów trzeba było czekać tygodniami. Poczułem się nieco rozczarowany, ale pomyślałem, że co za różnica czy innym się chce czy nie? Grunt, że ja mam zapał o czym zresztą wspominałem i co podkreślałem w podaniu. Tyle, że z czasem i mój zapał przygasł - jak pewnie można było się spodziewać. Choć nadal jestem najpłodniejszym z recenzentów to ilość nadsyłanych przeze mnie prac zmniejszyła się wielokrotnie.

Stawiam zatem pytanie, a może raczej kilka pytań:
- Czy pokazując mi stagnację i brak zapału, współpracownicy zarazili mnie leniem?
- Czy gdyby wśród recenzentów istniała rywalizacja, wyrywanie sobie rezerwacji, wyścigi na ilość tekstów, wzajemne wprowadzanie korekt i inne podobne atrakcje, to ilość nadesłanych przeze mnie tekstów do dzisiaj byłaby większa?
- Czy gdybym był z natury pracowity, to mógłbym nie dać się powszechnej wegetacji i ciągle pracować pełną parą nie zważając na innych?
- Da się zmienić obecną sytuację i wprowadzić ducha pracowitości do działu recenzji? Jeśli tak to jak? No i ile by taki duch wytrzymał?
Jakiś anonimowy myśliciel rzekł kiedyś:
" Ludzie, którzy nic nie robią, bardzo pragną, żebyś się do nich przyłączył. Omijaj ich szerokim łukiem."Nie jest to może zbyt wyrafinowana myśl godna Platona czy Arystotelesa, ale jakie czasy tacy myśliciele i takie problemy. Do tego chyba zmuszeni jesteśmy przywyknąć.
Natomiast w odmętach sieci znalazłem jeszcze taki oto cytat:
"Księga Syracha zauważa, jak niemiłe jest towarzystwo takiego człowieka, i sugeruje, że lenistwo jest zaraźliwe, przenosząc się przez kontakt fizyczny: „Leniwiec jest jak krowi nawóz, każdy kto go podniesie, otrząśnie rękę” (Syr 22,2). Zaiste straszną jest rzeczą leniwym być lub leniwego spotkać. Na lenistwo można też spojrzeć jak na przypadłość bardziej metafizyczną, a dokładnie jak na reakcję organizmu spowodowaną brakiem poczucia sensu. Jeśli tak zdefiniujemy ten stan, to nic dziwnego, że jest on tak popularny i powszechny, a dla wielu ludzi stanowi życiowy problem. „Boże, jak mi się nie chce!” – jest często pierwszą modlitwą w poniedziałkowy poranek."I takie stwierdzenie zdecydowanie skłania mnie do refleksji. Czasem udowodnię, że zbyt bystry nie jestem, ale tym razem autor ewidentnie porównał mnie do krowiego placka, a ja się pytam: za co? "Z tym się człowiek rodzi, z tym się nie dyskutuje" - cytując kabaretowego klasyka. Skoro na tak podłą kreaturę wyrosłem to trzeba coś z tym zrobić, gdyż brak działania może mnie o kompleksy w towarzystwie przyprawić. Może by tak rzucić wszystko, spakować kanapki w worek, wziąć kij podróżny i wyruszyć w poszukiwaniu leku na lenia? A może wrodzoną inteligencję wykorzystać przeciwko niemu i nauczyć się tak sobą kierować, by to leń był pretekstem do działania. A nóż okaże się, że to właśnie jest na niego lekiem.
A tymczasem transpozycji jak nie było tak nie ma ^^
Npisałbym jakiś konstruktywny komentarz, ale zaraziłeś mnie lenistwem :P
OdpowiedzUsuń