Ja jednak nie o tym dziś chciałem. Paradoksalnie bardziej przejmuję się tymi małymi konfliktami. Codziennymi sprzeczkami i konfrontacjami spowodowanymi różnicą zdań. Jednym z elementów, który we współczesnych czasach powodują bardzo wiele takich problemów jest muzyka.
Jak wiemy gusta są bardzo różne i już starożytni wiedzieli, że:
"De Gustibus Non Disputandum Est"
"O Gustach Się Nie Dyskutuje... Ale Tylko Mój Jest Zajebisty"
No i zaczęło się...Jak wygląda dyskusja na temat muzyki?
Ludzie zwykle oceniają kilka rzeczy. Może profesjonalny krytyk muzyczny obśmiał by taką kategoryzację, ale podwórkowym znawcom to spokojnie wystarcza:
- podkład muzyczny
- rodzaj wokalu
- tekst piosenek
- popularność
- "klimat"
Zaczynając od początku weźmy się za podkład muzyczny. Jest to ta część, którą twórcy najbardziej lubią. Niezależnie od rodzaju muzyki to właśnie ona pierwsza wpada w ucho. W niektórych gatunkach jest bardziej istotna (rock, metal, klasyka, techno, trance etc.) w innych znacznie mniej (rap, hip-hop, reggae, poezja śpiewana). Metalowcy jadą po wielbicielach elektrycznych rytmów i kpią sobie z basowego "łup, łup, łup, łup) gdy tymczasem ci druzy obśmiewają nawalanie jednego akordu czterysta razy na minutę przy użyciu tak przestarzałego urządzenia jak gitara.
Tu dochodzimy do tekstów. Są zespoły, których słowa to czysta poezja. Śpiewają o rzeczach ważnych i nie rzadko trudnych, ale są ludzie, których takie coś raczej męczy niż inspiruje. Wolą luźną pioseneczkę o miłości rozpoczętej w kiblu na dysce i zakończonej na sianie pod stodołą.
Popularność to argument obosieczny. Ci alternatywni, słuchający mało znanej muzy, bronią się nią - że nie słuchają tego co wszyscy i unikają komercyjnego syfu. Ci zaś, którzy preferują Rhiannę, twierdzą, że popularność to nie coś co może zdobyć każdy i jest w pewnym sensie wyznacznikiem talentu danego wykonawcy ("Gdyby była beznadziejna to nie słuchałyby jej miliony, a poza tym wpada w ucho").
Klimat to najmniej obiektywny wyznacznik, ale każdy ma o nim najwięcej do powiedzenia. Jakie uczucia wyzwala dana muzyka, jakie szaleństwa towarzyszą jej słuchaniu, jak głośna jest, jacy ludzie jej słuchają, jacy ludzie ją grają...
Tak naprawdę jednak łączy nas wszystkich, dyskutujących o muzyce więcej niż możemy sobie wyobrazić, i choć niewielu zdaje sobie z tego sprawę, to jesteśmy mniejszością. Co za głupoty on wypisuje zapytacie. Jaką mniejszością? Już wyjaśniam - większość ludzi, (nie, serio) większość słucha "aaaa, tego co tam w radiu leci na esce czy coś..." i o szczegółach żadnego gatunku nie ma pojęcia. Beiber i Montana mają więcej fanów niż ktokolwiek inny. A powiedzcie szczerze, który gatunek muzyczny niby się do nich przyznaje? Która subkultura? Beiberka nienawidzą fani każdej możliwej "konkretnej" muzyki, a mimo to jest najsławniejszy na świecie.
Nie jestem pewien, czy wyraziłem się dostatecznie jasno, więc spuentuję wprost. Fani wszystkich gatunków, przestańcie hejtować się wzajemnie bo nic dobrego z tego nie wyniknie. Jesteśmy ostrzeliwani z wielkich dział K.I.C.Z.'u i musimy się bronić bo wyginiemy razem z naszą muzyką!
Nie do końca się z Tobą zgodzę.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, nie mam takiego fajnego Korwina na wejście ;]
Po drugie, moim zdaniem wolnomyśliciele, którzy nie chcą się szufladkować, nie szufladkują się. Słuchają muzyki na jaką mają ochotę w danej chwili itd. Reszta to osoby, które chcą być postrzegane w konkretny sposób, co wyrażają przynależnością do danej subkultury, a ich gust muzyczny jest podyktowany "imidżem" danej grupy. Czyli muzyka schodzi na dalszy plan.
Oczywiście, są też osoby, które, jak wspomniałeś, słuchają "tego co leci". Myślę, że spokojnie możemy pominąć ich w dyskusji.
Podsumuję sentencjonalnie. Z muzyką jest jak z wiarą. Wiara łączy, a religia dzieli... If you know what I mean.
Rozumiem. I chciałbym sprostować. Zgadzamy się nadal. To co napisałem o musie przynależności do subkultury dotyczy młodszych osób. Nim człowiek dorośnie do pewnego poziomu akceptacji, trochę czasu mija. I właśnie wtedy chce wszystkich poszufladkować. Później dorasta i otwiera się na szerzej pojętą muzykę. Staje się (lub nie) owym wolnomyślicielem.
OdpowiedzUsuńMusisz wziac pod uwage ze z perspektywy dzisiejszego spoleczenstwa bardzo latwo mozna dostrzec jak rodzaj sluchanej muzyki wplywa na inteligencje i zachowanie czlowieka.
OdpowiedzUsuńKontrowersyjny temat Prodigy na woodstocku nie wzial sie z nikad, z pewnoscia nie stad, ze metalowcy/reggae'owcy/rockowcy itd mieli cos przeciwko kapeli o takim 'klimacie' na swoim ukochanym festiwalu. Wiem, ze wielu ludzi oczekiwalo ich koncertu, mimo ze na codzien sluchaja czegos porzadniejszego.
Ludzie jacy pojawili sie na koncercie to po prostu idioci - Nie mowimy tutaj o jednostce, a o blisko 150 tysiacach ludzi, ktorzy zostawili za soba najgorsze wspomnienie i zepsuty wieczor dla wielu ludzi - Biale addiaski, rozowe koszulki, rozumiesz o czym mowie.
To samo mozna powiedziec o zyciu codziennym - Polskie osiedla ociekaja debilizmem i dziecmi(tymi doroslymi, i nie) ktore sluchaja hiphopu i innego, medialnego gowna ktore jest napedzane w kazdym miejscu do ktorego pojdziesz.
Media oglupiaja, i nie chodzi tu tylko o gazety i telewizje - Bardzo duzo w tym wszystkim role gra muzyka. Moze to zabrzmi kontrowersyjnie, ale tak, ludzie ktorzy uwazaja, ze techno i hiphop to dobra muzyka, to w wiekszosci ludzie, ktorzy albo nie potrafia dostrzec porzadnego muzyki, albo sa po prostu glupi, badz to i to.
Jest to jednak sporny temat-rzeka, ktory nigdy sie nie skonczy, dlatego trzeba podludziom ustepowac, i dawac im to czego oczekuja od radia - Kiczu.
Ale to działa w dwie strony. Coroczni woodstockowcy w dużej mierze sami są sobie winni. Mogą nazywać tamtych podludźmi, a oni wciąż będą oddawać "brudasami" i "dzikusami". Takie kółeczko w którym jednocześnie wszyscy mają rację i nikt. Może większość techno nie jest zbyt ambitna, ale trafiają się wytrawni znawcy i poszukiwacze muzyki, którzy wycisnęli z tego gatunku niesamowite dźwięki, i tak samo nie każdy metal jest dobry, bo w dużej mierze stanowi zupełnie bezmyślną nawalankę i jeden wielki krzyk. Ani instrumentalnie, ani wokalnie nie pokazując niczego godnego uwagi. To, że tobie bardziej ta nawalanka podejdzie niż "łup, łup, łup" to kwestia właśnie gustu.
Usuń